Pierwszego dnia widać było, że jest troszkę smutna, natomiast przez kolejne dni biegała po domu z widocznym uśmiechem na pyszczku i ochoczo merdała ogonkiem na widok każdego z domowników. Ja osobiście uważam to za nasz malutki sukces, bo nic nie cieszy mnie bardziej niż szczęśliwy pies w moim domu:)
Zdjęcie śpiącej Dakoty pierwszego dnia:
A tak dobrze jej było w kolejnych dniach:)
Zmieniając temat.
Mam kilka najnowszych zdjęć mojej bandy:)
Łysiutki Gastoś :)
I wiecznie rozrabiające Białaski:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz